niedziela, 12 czerwca 2016

Za oknem

W pewnym miejscu na ziemi biegła sobie pewna kilkupasmowa ulica. Niczym nie różniła się od innych, jednak dla pewnej osoby była wyjątkowo. Miała bowiem okazję co dzień obserwować jej fragment z okien miejsca w którym pracowała. Pozornie najzwyklejszy, szary, nieciekawy widoczek. Na skraju autostrady, przy zjeździe, na skrawku zieleni ledwo mieściły się trzy małe drzewka. Dalej droga rowerowa odcinająca się czerwienią od szarawego chodnika z kostki. Za niskim żywopłotem zaczynał się betonowy parking. Drzewa mieszały się z niewysokimi budynkami i tylko nieliczne betonowe i metalowe konstrukcję wbijały się w niebo nad linie horyzontu. To wszystko nie miało jednak znaczenia, kiedy spojrzało się w niebo. Z owego miejsca idealnie widoczne. Większość ludzi myśli że niebo potraf być albo błękitne za dnia, albo czarne nocą. Większość ludzi zdziwiłaby się jak szeroka jest paleta barw nieba. Jakie kształty ukryte w chmurach przelatują nad owym miejscem. Tą osobę bardziej zaskoczyło jednak to co pewnego dnia wydarzyło się na puste zazwyczaj o tej porze ulicy...
Zasadniczo tradycji stało się zadość - żaden pojazd się na niej nie pojawił. Wszystkie samochody w zasięgu wzroku grzały swe karoserie nieruchomo stojąc na parkingu. Zdawałoby się, że próbują się wtopić w ten zastygły i nieruchomy widoczek. 
Nagle osoba wyglądająca przez okno usłyszała kroki. Zgoda, raczej pojawił się one stopniowo. Z początku jak odległe echa, z czasem zbliżały się. Po prostu bardzo niespodziewanie zdał sobie z nich obserwator sprawę. Gdy odwrócił się w stronę z której dobiegały, ujrzał postać idąca samym środkiem ulicy. W biały dzień był to widok zaiste niespotykany zważywszy na to, że chodnik tymczasem jak najbardziej wyglądał na dostępny i chętny do tego, by po nim dreptać jak to większość ludzi miała w zwyczaju czynić. 
To jeszcze jednak nie najdziwniejsze i najosobliwsze.
Otóż postać nagle się zatrzymała, na środku skrzyżowania. Wydawało się, że oczy ma zamknięte. Stojąc sztywno na moment tak jak i samochody wkomponowała się w widoczek rozciągający się za oknem. Blade niebo o niemal białym kolorze poruszyło się pierwsze. Lekka bryza poruszyła drzewami. Postać z miejsca wystrzeliła do biegu. Pędziła z całych sił by... tym  razem naprawdę nagle, zniknąć. I wszystko wróciło do normy.