sobota, 5 maja 2012

Herb cześć trzecia

Patryk został brutalnie obudzony przez Łukasza, który po dorysowaniu mu wąsów i gustownej koziej butki mazakiem, zrzucił go z krzesał. W zemście młodzieniec najchętniej by go sprał, gdyby nie obecność świadków i dzwonek na przerwę. Chłopak niedługo jednak chował urazę, a to przez to, że nie potrafił myśleć o niczym innym niż jego niezwykle dziobate znalezisko. Nawet jeśli na chwile oderwał się od tych rozmyślań rana na palcu szybko mu o tym przypominała. Doszedł do wniosku, że skoro tuż po urodzeniu potrafi tak ranić, to gdy dorośnie będzie zdolny bez problemy odgryźć palec lub od razu cała dłoń. Wzdrygną się na tę myśl.
Na każdej przerwie obserwował nowych uczniów. Zachowywali się zwyczajnie i niczym nie odbiegali od reszty. Może i miał paranoje ale coś mu w nich nie pasowało. Reszta szkoły nie miała takich obiekcji i nowi stali się popularni, choć nie każdy z nich tą sławę wykorzystywał. Chłopca zastanawiało co jeszcze tu robią jeśli wykonali już swoje zadanie. Po co zapisali się do tej szkoły?
Odpowiedź na te pytanie odkrył gdy podsłuchał Rozmowę jednego z nich i Grażyny.
Parka stała przed klasą.
- Widziałaś w okolicy coś nietypowego?- spytał jej nowy kolega z klasy.
-Co masz na myśli? - odpowiedziała pytaniem.
-Chodzi o coś naprawdę niecodziennego... - po dłuższych pokrętnych wyjaśnieniach siostra Patryka nadal nie bardzo rozumiała.
Całą sprawę uznała za żart. Podczas gdy jasnowłosy czekał na to co dziewczyna odpowie, lub jakiejś innej reakcji zdradzającej odpowiedź.
- Wierzysz w UFO, czy co? - zaśmiała się rozładowywacz napięcie.
- Można powiedzieć, że to czego szukam jest swego rodzaju niezidentyfikowanych obiektem latającym...
Te ostatnie zdanie utwierdziło Patryka w przekonaniu, że gryf puki co jest na wolności.
- Co ty tu robisz? To nie twoja klasa. - zawołał jeden ze starszaków. Do tego momentu nikt nie zwracał na Patryka uwagi.
-Ja tu do siostry...- wykręcił się, by nie wzbudzić podejrzeń.
Mimo to blondyn spojrzał na niego z zainteresowaniem opierając się nonszalancko o najbliższą ścianę.
- Em...- kontynuował chłopak nerwowo wymyślając wymówkę. Po cóż by on miał przychodzić do swojej siostry z którą normalnie nie rozmawiał, a już na pewno nie w szkole. - Pożycz pieniądze. - wydusił w przypływie natchnienia.
- Nie mam. - rzuciła w odpowiedzi.
Udał zawiedzioną minę i jak najszybciej oddalił się od starszaków. Spodziewał się a wręcz oczekiwał takiej odpowiedzi. Po pierwsze przerwał jej w rozmowie z chłopakiem. Po drugie nie powiedział „proszę”. Po trzecie nie miała powodów by mu cokolwiek pożyczać.
- Nie zawracaj mi głowy. Nie widzisz, że jestem zajęta?- dodała, po chwili.
"Tak strasznie zajęta, swym nowym chłopakiem."-pomyślał -"Podczas gdy on wszystkich wypytuje o obiekty latające, które by najchętniej ustrzelił. Dlaczego tylko ja widzę kim oni są naprawdę?"

Jak zwykle po powrocie do swej miejscowość (gimnazjum było w mieście on mieszkał na wsi) od razu po powrocie ze szkoły, chciał iść do parku jednak znowu nie miał takiej możliwości. Znów musiał wyjść po zachodzi słońca. Ta nowa rutyna (której jeszcze nie odczuł) zaczęła go zmieniać. W szkole zachowywał się jak szpieg, czy tajny agent, w domu wykonywał prace z taką prędkością, że rodzice byli aż miło zaskoczeni tą odmianą. W nocy się nie wysypiał, o pracach domowych nie wspominając.
Ciekawość przezwyciężyła strach przed nieznanym zwierzem. Musiał się dowiedzieć wielu rzeczy. Czy gryf jeszcze gdzieś się czai w okolicy? Czy tamci go złapali? Czy zagryzł kogoś, bądź coś?
Słowem chciał wiedzieć jak sprawy stoją, a jedynym sposobem, by to odkryć było przeszukanie okolicy. Nie było to łatwe, bo teren był dość spory.
Po kwadransie zaczynał tracić cierpliwość. Nie było go ani na żadnej ze ścieżek. Ani tej prowadzącej do lasu, ani koło skorupki jaja po której co dziwne został jedynie trochę białego pyłu, przypominający pokruszoną kredę.
Ten brak jednoznacznych dowodów powodował, że zaczął się zastanawiać czy to wszystko mu się aby nie przyśniło. Jedynie plaster na palcu udowadniał mu, że jeszcze nie zwariował. W końcu podirytowany usiadł na większym kamieniu i postanowił wymyślić jakiś plan.
Oczywistym było że Gryf nie uciekł daleko o ile nie został złapany. Jednak z pewnością nie został, bo gdyby tak było polujących na niego chłopcy już by wyjechali. Patryk miał pewność że do szkoły zapisali się tylko by „powęszyć”.  Po tym jak domyślił się, że zwierzak jest mięsożerny nasunął  mu się pomysł jak go naleźć.


__________________________________________________________________________________

Dopiero w tym miejscu moja wena się skończyła. Jednakże zamierzam jeszcze jedna, góra dwie części do końca napisać.  Myślę że ta historia ma nie najgorszy potencjał i aż żałuje, że nie mam za wiele  czasu na jej rozwinięcie.

2 komentarze:

  1. właśnie... to jest problem... tak dużo informacji i tak mało czasu :) też mam ostatnio problem z jego organizacją, ale to chyba przez to, że od rana czytam książkę aż do wieczora a potem nie chce mi się już nic więcej robić... ;D a dokładniej to czytam teraz "Dolinę koni". II część z cyklu "Dzieci ziemi" i to jest takie ciekawe że aż nie mogę się oderwać! jakbyś chciała kiedyś przeczytać to powiem, że autorką jest Jean M. Auel :)

    Ver.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ano widzisz, Thoron nazwał Nim obłąkaną, bo przecież wparowała do gospody w poszarpanej sukience, jakby ją coś goniło, mokra, zdyszana, a tam raczej spokój jest ;P No a Eylant musiała się zgodzić od razu. Wiesz... raczej nikt za mieszańcami nie przepada. Jak tylko usłyszała, że nikt jej nie zabije to od razu się uspokoiła. Poza tym tylko Nimnar uciekła, więc czy Elyant nie mogła mieć do niej żalu? A co do wyglądu bloga - masz rację. Co chwilę coś zmieniam i po kilku dniach wydaje mi się, że to jednak nie to.

    OdpowiedzUsuń